AWANS, SYMBOL TRAGEDII KONI W MORSKIM OKU

Gdy w stajni wstaje dzień wszystkie strzygą uszami. Piękny zmęczony koń stoi w bezruchu. Gdy się ruszy, w stawach jego latami przeciążanych nóg, ból rani jak tłuczone szkło. Do ostatniego turysty, latami ciągnął wóz. Tylko za to dostawał jeść. Inne już na łące. On kroczy powoli jak po dziurawym moście. Na sztywnych nogach jak Pinokio. Bojąc się następnego kroku. Ciężar ponad siły zmasakrował stawy całkowicie. Awans. To koń górala, który do nas zadzwonił.
Darować mu życie? Handlarz przyjedzie raz dwa. Zawsze i natychmiast są do usług. Kupiliśmy go w maju. Lekarz dawał duże szanse na polepszenie ciężkiego zwyrodnienia stawów powodujące nieustanny ból. Jego nogi są jednak doszczętnie zniszczone. Będzie żył? Będzie. Żył. Każdy, kto chciałby go ratować – zamęczanego jak inne pracujące konie – sam mu nie pomoże. Choć widząc go rozumiemy, iż zasłużył na ulgę, mamy jeszcze 15 innych. Ocalonych z udręki i męczarni transportu na rzeź. Nie zdołamy mu pomóc. Wymaga intensywnego leczenia i odczulenia od bólu. To ogromne koszty. Wobec pełnego wciąż schroniska, pojedynek między ratowaniem koni, psów, kotów, sterylizacją itd. jest niemożliwy. Bardzo chory koń i my- prosimy Państwa o decyzję. Jakie życie go czeka? Jeśli grupa osób ustawi stałe przelewy co miesiąc, by przynieść mu pomoc i leki będzie chodził po pastwisku, gryzł trawę. Odpocznie. Każda pojedyncza wpłata to bandaż na jego przetrwanie. Prosimy o pomoc dla Siwego, bardzo ciężko pracującego konia. Nie zmienimy podhalańskich zwyczajów potępieniem. Liczy się ten koń. Bądźcie z nami

http://www.siepomaga.pl/awansktoz