HISTORIE ŻYCIEM PISANE

Są. Zwyczajni. Ale wobec tych najmniejszych wyjątkowi. Każdy ma serce, ale nie każdy idzie za jego głosem…To dedykacja dla Pana motorniczego od nas, dziękujemy za zwyczajne serce, w którym jest niezwyczajna dobroć…piękna i malutka jak te głodne koty…
W biurze na Floriańskiej jest skarbonka. W przedsionku. Jakiś czas temu, zatrzymał się przy niej pewien mężczyzna. Na jego twarzy widać było, że ma kłopot. Zapytany czy można w czymś pomóc, tylko uśmiechnął się wzruszony. Nienawidził kotów. Cała duszą. Uczony od dzieciństwa, że są fałszywe, dzikie, wredne. Godne przepędzania i eliminacji, bo to samo zło. Na rodzinnym spacerze, żona zauważyła maleńkie kociątko… które próbowało wydrapać się na brzeg parkowej sadzawki, obok foliowej torby – gdzie widać było utopioną już resztę rodzeństwa. Połowica naszego darczyńcy bez zastanowienia rzuciła się maluchowi na pomoc. Reszta rodziny podniosła zdecydowany protest: zostaw to!!!! Pan mąż pyskował najgłośniej – Po moim trupie! zostaw, bo się zarazisz !!! Nie słuchała. Tuliła maleńkie ciałko ocalonego wroga ludzkości… a oni lamentowali. Żadnych wrażeń, oprócz relaksu, niedzielny spacer przecież nie przewidywał. W domu nastąpiła druga część lamentacji, nasz Pan próbował wyrzucić kocię, przetłumaczyć , że kot to gwarantowana epidemia. I że i tak go zgładzi, usunie gdy ona wyjdzie z domu. On nienawidził. Ona, nie słuchała. Karmiła, tuliła, nie spała po nocach. W dniu, kiedy przyszedł na Floriańską minęły dwa lata od kiedy kot z nimi zamieszkał. Przyszedł do nas, by wrzucić grosz do skarbonki. Stuzłotowy banknot był dla niego niczym w porównaniu z tym, co otrzymał. Dlatego się wzruszył. Powiedział, że żałuje, iż nie może dać więcej, by się odwdzięczyć. Dla tych innych kotów, które nie będą miały tyle szczęścia, co mały topielec z parku. Chciał się odwdzięczyć, bo kot uczynił go bogatszym wewnętrznie człowiekiem. Nauczył, czułości jakiej w sobie wcześniej nie miał, upodobania do domowych rytuałów, które wspólnie z kotem stają się przyjemniejsze. Najbardziej jednak pokochał tego kota za to, że choć taki mały niedoskonały – on właśnie nauczył go patrzenia na każdy dzień z radością… i to zmieniło go najbardziej.Jeden kot. Jeden Człowiek. Okrucieństwo i miłość. Serce, które doznało przemiany. Udowadniając, że zwierzęta są darem. Wielkim darem. Jeśli damy im szansę zawsze to udowodnią. Pozdrawiamy wszystkich, którzy zostali obdarowani przez zwierzaki uratowane przypadkiem. Czekamy na kolejne historie, których z pewnością jest wiele. Na tramwajowej pętli, serce z pętelką dobroci. Cud ocalenia w parku. Drodzy Państwo piszcie do nas…