PRZYGARNĘŁA PSY, A URZĄD PYTA PO CO?

RELACJA MAGDY HEJDY I KAROLINY GAWLIK Z GAZETY KRAKOWSKIEJ. INTERWENCJA KRAKOWSKIEGO TOWARZYSTWA OPIEKI NAD ZWIERZĘTAMI.

Był duży mróz, kiedy emerytka ze Śmiłowic koło Nowego Brzeska usłyszała żałosne popiskiwanie na podwórku. Gdy wyszła, zobaczyła suczkę i trzy szczeniaczki jej sąsiadki, która właśnie trafiła do szpitala. Niedługo po tym pod dom przyszły jeszcze jej dwa dorosłe psy. Kobieta zlitowała się nad porzuconymi zwierzakami,licząc na pomoc gminy. Z problemem została jednak sama. Urzędnicy rozkładali ręce, dziwiąc się, po co wpuściła psy na podwórko.

Na początku grudnia w Krakowskim Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami zadzwonił telefon. – Zlitowałam się nad porzuconymi psami i zostałam z problemem sama – skarżyła się mieszkanka Śmiłowic koło Nowego Brzeska.