Pies bez budy na łańcuchu.

Każdy, kto adoptuje zwierzę z krakowskiego schroniska musi zgodzić się na wizytę poadopcyjną.
Ten punkt umowy często budzi wątpliwości – ludzie zastanawiają się po co to, dlaczego niby mieliby wpuścić do domu obcego człowieka – inspektora. Często też w internecie pojawiają się ogłoszenia ludzi poszukujących zwierzaka do przygarnięcia, ale „tylko nie ze schroniska ani z fundacji, bo nie życzę sobie, żeby mi ktoś przychodził do domu” albo „mąż się nie zgadza na żadne przed – ani poadopcyjne wizyty”.

Dzisiejszy post może kogoś przekona, że tego punktu nie umieściliśmy w umowie z wrodzonego wścibstwa ani ze złośliwości.
Jakiś czas temu dostaliśmy informację, że pod Galerią Krakowską od dłuższego czasu przywiązany jest pies.
Kiedy na miejsce przychodzą inspektorzy okazuje się, że pies ma czipa – adoptowano go z krakowskiego schroniska. Inspektorzy dzwonią pod podany w umowie adopcyjnej telefon, ale okazuje się, że numer jest już nieaktualny. Trzeba więc wziąć zwierzaka do schroniska, ale zostawiamy ochronie Galerii telefon do odwożącego psa inspektora – na wypadek, gdyby zgłosił się właściciel. Kilka minut później dzwoni młoda dziewczyna, że piesek Bambo należy do niej – ponieważ jesteśmy jeszcze niedaleko, to pies zostaje przekazany właścicielce.
Sytuacja jednak budzi w nas pewien niepokój. Pozostawianie zwierzęcia zupełnie bez nadzoru w centrum miasta pod miejscem gdzie zakupy z całą pewnością nie zajmują kilku minut i gdzie przewija się całe mnóstwo różnych ludzi… – wydaje się nam mocno nieodpowiedzialne.
Postanawiamy zatem zrobić niezapowiedzianą kontrolę w miejscu zamieszkania psa.

Kiedy przyjeżdżamy na miejsce – zastajemy otwartą bramę na posesję, a ponieważ nie ma przy niej żadnego dzwonka – wchodzimy nieco w głąb, w kierunku domu…. I widzimy psa na łańcuchu… Ma świetne posłanko – powyżerany do granic możliwości stary materac, którego strzępy walają się wokół, a pod daszkiem nad drzwiami znajdują się dwie miseczki – w jednej jest jeszcze płynna woda, w drugiej zaś lód .Temperatura na zewnątrz to jakieś półtora stopnia w plusie.
Krótkowłosy pies daje się wygłaskać, a potem kładzie się na tym obrazie nędzy i rozpaczy, jakim jest jego posłanko umieszczone przy ścianie domu (nie pod daszkiem bynajmniej, przeszkadzałoby w wejściu do domu przecież). Budy nie widać, jest zimno.
Upewniamy się jeszcze, że pies to nasz Bambo ze schroniska.
Krakowskie schronisko nie oddaje psów na łańcuch! Nie oddajemy też krótkowłosych psów na zewnątrz!! Nie zgadzamy się też na adopcję psa, który ma mieszkać na zewnątrz (są takie, dla których krzywdą to nie jest) dopóki nie zobaczymy porządnej ocieplonej budy!!!
Bambo sam wsiada do samochodu.
Przy oddawaniu psa do schroniska zaznaczamy, że nie może wrócić do osoby adoptującej.
Ciągle trudno nam uwierzyć, że młoda osoba z Krakowa jest w stanie tak urządzić zwierzaka…
Oczywiście złożymy zawiadomienie na policję w sprawie skandalicznych warunków bytowych, w jakich zastaliśmy naszego Bambo.