Z Pamiętnika Inspektora

Z cyklu „Z Pamiętnika Inspektora”, relacjonuje inspektor Małgorzata.
Kolejna interwencja. Według zgłaszającego kucyk godzinami miał leżeć na ziemi i mieć problem z podnoszeniem się. Kiedy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że treść zgłoszenia w pełni pokrywa się z rzeczywistością 🙁Wg słów właściciela, klaczka kucyka szetlandzkiego została zakupiona ok. 1,5 roku temu, bardzo zaniedbana i z mocno przerośniętymi kopytami – pochodną ochwatu. Od tamtej pory, mimo pozornie lepszych warunków, nie była leczona, zaniedbano również podstawową pielęgnację – jej grzywa okazała się jednym zbitym filcem. Klaczka przebywała na łąkach przylegających do lasu, a las z kolei miał dawać jej schronienie przed deszczem i wiatrem. Nie było żadnego paśnika, tylko wanna z wodą. Jedyne co miała do jedzenia, to trawę z łąki.Oczywiście, w tej sytuacji, decyzja mogła być tylko jedna – zabieramy kucyka.Klaczka małymi kroczkami doczłapała do auta, by dołączyć do stada koni znajdujących się pod opieką KTOZ. Natychmiast trafiła pod opiekę weterynarza. Wstępne badania potwierdziły tragiczny stan przerośniętych, szablastych kopyt oraz konieczność ich korekty. Stwierdzono również zapalenie płuc. Natychmiast zostało wdrożone odpowiednie leczenie.Po kilku dniach, Milka – bo takie nadaliśmy jej imię, czuje się lepiej (pokazują to ostatnie zdjęcia).Przeszła pierwsze delikatne zabiegi pielęgnacyjne. Przed nią jeszcze długi i kosztowny proces leczenia oraz korekta ortopedyczna kopyt.Jeżeli możesz wspomóc naszą walkę, zachęcamy do wpłat.