Z Pamiętnika Inspektora

Z cyklu „Z pamiętnika inspektora”, relacjonuje młodszy inspektor 😉 Filip.
Dzień dosyć intensywny, przyjmuję zgłoszenie za zgłoszeniem, a telefon wciąż nie przestaje dzwonić.
Gdy dojeżdżam do schroniska z chorym gołębiem, dowiaduję się, że trzeba jechać po psa na zrzeczenie z wielkim sączącym się guzem.
Niewiele się zastanawiając jadę. W drodze kłębią mi się myśli i przygotowuję się na najgorsze. Gdy dojeżdżam na miejsce drzwi otwiera mi mężczyzna, a za nim widzę sunię z bandażem owiniętym wokół brzucha, a pod opatrunkiem guz wielkości sporej pięści. Guz jest zaczerwieniony, sunia ma obtarta skórę, a z guza sączy się osocze z krwią, które skapuje na podłogę.
Od razu zadaję pytanie, czy właściciele posiadają książeczkę zdrowia, historię leczenia suni, ale w odpowiedzi słyszę, że nie. Właściciele tłumaczą się, że to znaleziona prawie dziewięć miesięcy temu suczka.
Patrzę w jej ufne psie oczy, proszące o pomoc.
Dostrzegam mocno przerośnięte pazury, które wykręcają się na boki.
W trakcie rozmowy właściciele pytają, czy jak już sunia zostanie wyleczona to do nich wróci. Tłumaczę, że zrzeczenie się suni jest bezpowrotne, a ona potrzebuje natychmiastowej pomocy lekarsko – weterynaryjnej.
Chwila pożegnania suni z właścicielem i tak w ciągu kilku minut kończy się ich wspólne życie.
Sunia trafia pod troskliwą opiekę naszych lekarzy weterynarii. Nieudzielenie pomocy zwierzęciu również jest znęcaniem się, dlatego Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami złoży zawiadomienie na Policję z Ustawy o Ochronie Zwierząt.
A z mojej strony taki mały apel do Was drogie zwierzoluby: Jeżeli widzicie podobną sytuację, widzicie psa, który potrzebuje pomocy na przykład na spacerze, porozmawiajcie z właścicielami, może nie mają świadomości, że trzeba zwierzęciu pomóc, leczyć, a może sami potrzebują pomocy.
Nie bądźmy obojętni i reagujmy, gdyż nic nas to nie kosztuje. A ja Wam życzę suchych spacerów w te deszczowe dni. Wasz oddany inspektor Filip.