Z pamiętnika inspektora

Z cyklu „z pamiętnika inspektora”, relacjonuje inspektor Beata.
Niby zwykły dzień w pracy, nie chce się powtarzać pisząc, że myślałam, iż nic mnie więcej nie zaskoczy – bo wiem, że w tej pracy, nie ma rzeczy niemożliwych…
Akurat wyjechaliśmy ze schroniska, po odwiezieniu rannego gołębia, kiedy zadzwonił nasz kolega: „słuchajcie jakieś Panie znalazły psa, krwawi z pyska a wy jesteście najbliżej „…
Szybko, zmieniamy kierunek i jedziemy na miejsce interwencji. Pierwsze co nam przyszło do głowy – zapewne potrącony, trzeba działać jak najszybciej. Kiedy pojawiliśmy się na miejscu, zobaczyliśmy biało- czarnego kudłacza na smyczy, pies był w kagańcu, na którym widać było zamrożoną krew… Po paru minutach byliśmy już w schronisku… i tu dochodzę do sedna sprawy… Kiedy Filip ściągnął kaganiec, owłosiony pysk psa wyglądał jakby był zgnieciony… Nagle… przetarłam oczy ze zdziwienia, rozdziawiłam usta i złapałam się za głowę… bo w życiu na myśl by mi nawet nie przyszło, że człowiek – istota rozumna, potrafi zadać takie cierpienie swojemu przyjacielowi.
Psi pysk pod kagańcem był owinięty mocną gumą, w taki sposób, że pies nie mógł otworzyć pyska i kaleczył sobie przez to język!!!
Biedna, starsza, zadredzona psina… Po ściągnięciu gumki pies był tak spragniony, że nie mógł oderwać się od miski z wodą…
Pseudo właścicielu – pies posiada chipa, więc znamy twoje dane osobowe! Mam nadzieję, że organy ścigana, ukażą cię odpowiednio. 😡
Ja tylko zastanawiam się, dlaczego zrobiłeś to czującej istocie? Swojemu przyjacielowi… My ze swej strony składamy zawiadomienie z art.35 Ustawy o Ochronie Zwierząt…
A wam kochani zostawiam to: pies biegał na obrzeżach Krakowa, ze smyczą i w obroży.
Przez związany pysk, nie mógł wydać żadnego dźwięku – na myśl przychodzą mi najgorsze scenariusze… Coś jednak sprawiło, że miał wielkie szczęście – tutaj dziękuję Paniom, które nie przeszły obok niego obojętnie, złapały go i czekały na nasz przyjazd ❤