Z pamiętnika Inspektora

Czas akcji: sobotni poranek.
Godzina ok. 10, dzwoni Kinga z zaprzyjaźnionej fundacji. Już po pierwszych jej słowach wyczuwam, że jest zdenerwowana.
Mówi: „słuchaj właśnie dostałam zgłoszenie interwencji w jednej z podkrakowskich gmin. Pies w typie PON-a, na łańcuchu, w pełnym słońcu, ma tylko dziurę do stodoły, do której – nie jestem pewna czy jest w stanie wejść. Jego sierść to warstwa grubych, brudnych dredów. Oczywiście żadnej miski z jedzeniem czy wodą w pobliżu. Obdzwoniłam wszystkie zaprzyjaźnione fundacje – niestety każdy odmówił mi pomocy, cała nadzieja w was 🙏🏻
Słyszę, że w jej głosie wzbiera płacz, kiedy mówi: błagam pomóżcie – on nie przeżyje do poniedziałku. Oczywiście mam świadomość zapowiadanej pogody – wiem, że nad Polskę nadciąga fala ogromnych upałów. Obiecuję pomóc i zabieram się za szukanie chętnego do jazdy w ten sobotni dzień.
Oczywiście pierwszy na myśl przychodzi mi nasz niezawodny Filip. Wiem, że jeżeli tylko nie ma nic zaplanowanego – nie odmówi. Dla niego ta praca to nie tylko praca, on po prostu kocha zwierzęta ❤️
Nie myliłam się – Filip prosi tylko o kilkadziesiąt minut na to, żeby się trochę ogarnąć. Ja też potrzebuję chwili.
Po około godzinie siedzimy już w służbowym samochodzie, kierując się do jednej z miejscowości w okolicach Krakowa. Sądząc po zdjęciach przesłanych przez Kingę – nie ma mowy o jakichkolwiek pertraktacjach z właścicielem.
Psa odbieramy, bo stan jego sierści a właściwie tego co kiedyś było sierścią, świadczy o wielomiesięcznym zaniedbaniu i podejściu właściciela do opieki nad zwierzęciem 🙄 Na miejscu jesteśmy chwilę po 13.00. Właściciel pewnie zauważył nas z daleka, bo właśnie stawia przed psem garnek z wodą i drugi z czymś nieokreślonym – brązową breją, w której pływają całe ziemniaki. 🤨
Prosimy Pana, żeby podszedł, legitymujemy się i wyjaśniamy, co w ten słoneczny, piękny dzień, sprowadziło nas na jego posesję.
Pan mocno zdziwiony, nie dostrzega problemu 🤷🏻‍♀️.
Filip pyta – a gorąco Panu? (przypominam, że żar leje się z nieba – temperatura w słońcu sięga około 40 stopni), Pan odpowiada, że nie. Nie jest mu gorąco 🤦🏻‍♀️
Informujemy Pana, że ma dwa wyjścia: – albo zrzeka się psa na rzecz KTOZ, albo wzywamy policję bo pies absolutnie nie może zostać w tym miejscu.
Pan próbuje nas przekonać, żebyśmy przyjechali za tydzień to on go „oporządzi”. – Nie ma mowy, informuje Filip.
Pan stwierdza, że nie wpuści nas w takim razie na posesję. Ok, mówię, no to trzeba będzie wezwać policję (Filip wyciąga telefon).
Pan chyba nie spodziewał się, że jednak zdecydujemy się na ten krok.
My jesteśmy zdeterminowani – pies nie przetrwa w tym stanie do poniedziałku.
Informujemy właściciela o ewentualnych kosztach, jakie poniesie (pies nieszczepiony, właściwie odkąd jest u niego, nie widział go żaden weterynarz).
Pan słysząc o kosztach, decyduje się na wpuszczenie nas na posesję.
W międzyczasie opowiada nam łzawą historię, jak to półtora roku temu uratował właśnie tego psa, który podobno został przywiązany do drzewa w lesie, w okolicach Nowego Targu.
Chyba Pan uznał, że wypracował limit dobrych uczynków, ponieważ to, jak potem traktował psiaka, raczej kłóci się z zasadami miłosierdzia… 🙄
Baca (bo tak piesek ma na imię) wręcz się czołga, kiedy mężczyzna podchodzi do niego.
Staram się uzmysłowić Panu, że stodoła to żadne schronienie, gdyż w taki upał w środku jest temperatura zbliżona do tej na zewnątrz 🤔.
Filip wchodzi do rzeczonej stodoły i przeżywa szok 😲 – buda to cztery palety zbite ze sobą i przykryte czymś bliżej nieokreślonym. Filip pyta Pana, czy pies w zimie też tu mieszkał.
Oczywiście, że mieszkał.
Filip spytał go więc, czy jeśli na polu w zimie jest – 10 to w tej „super zabezpieczonej” stodole jest około – 8, Pan potwierdza…🤷‍♀️
Nie widzimy sensu dalszej dyskusji, informujemy, że albo zrzeka się psa, albo trzeba wezwać policję 🤷🏻‍♀️Wizja policji chyba Pana przeraża, bo mówi: – bierzcie.
Filip zatem idzie do auta po smycz, a Pan usiłuje ściągnąć psu obrożę przez głowę. Niestety nie da się jej odpiąć – jest zadrutowana 🤷🏻‍♀️
W końcu udaje się – Baca jest wolny.
Wyrusza z nami po nowe, lepsze życie.
W Schronisku dla bezdomnych zwierząt w Krakowie wszyscy pracownicy są w szoku.
Widać, że gdyby właściciel psa zapewniłby mu odpowiednie warunki, byłoby to naprawdę piękne zwierzę.
Pies przywiera plackiem do podłoża i tylko kiedy przykuca się koło niego – on doczołguje się, jakby nie wierząc, że doświadczy czegoś dobrego z ręki człowieka.
Baca waży 15,5 kg, więc nawet z tą kilkukilogramową warstwą dredów na sporą niedowagę.
Niestety – kamienna warstwa dredów, uniemożliwia nam nawet zaczipowanie psiaka.
Wszystkie czynności związane z jego przyjęciem, zostają przeprowadzone dopiero po drastycznej zmianie fryzury Bacy 💇‍♀️ 🐕.
Ponieważ pies został przywieziony spoza gminy, jest na całkowitym utrzymaniu KTOZ, dlatego bardzo prosimy Was o wsparcie 🙏🏻
Można to zrobić za pomocą przycisku – przekaz datek znajdującego się u góry strony na naszym profilu na FB, lub za pomocą tradycyjnego przelewu z dopiskiem „dla Bacy”:
Bank BGŻ 83 2030 0045 1110 0000 0390 3540
numer do wpłat zagranicznych PPABPLPKXXX 83 2030 0045 1110 0000 0390 3540