Z pamiętnika inspektora

Relacjonuje inspektor Joanna.

Sytuacja o której chcemy odpowiedzieć zaczęła się kilka dni temu. Otrzymaliśmy zgłoszenie, że w jednej z miejscowości w powiecie limanowskim miała miejsce interwencja Policji i Powiatowego Lekarza Weterynarii. Zgłoszono do nich sukę, u której sznurek założony na szyję, wrósł tak głęboko, że niestety wymagana była interwencja chirurgiczna. Według osoby zgłaszającej, interwencja ta nie zakończyła się pozytywnie dla zwierzęcia. Co prawda, lekarz wezwany na miejsce, nakazał właścicielom udać się do weterynarza, w celu oczyszczenia i zszycia rany, jednak po jej zaopatrzeniu, pies wrócił do właścicieli, gdyż nikt z obecnych służb, nie podjął decyzji o jego odbiorze. Wiedząc, że PIW będący na interwencji nie wydał takiej decyzji, zdawaliśmy sobie sprawę, że nie uda nam się póki co odebrać suki. Skontaktowaliśmy się z zaprzyjaźnioną fundacją Fundacja Zwierzęta Podhala, która pomogła nam ustalić, do którego weterynarza, psiak został przewieziony. Wspólnie przygotowaliśmy plan działania. Kiedy we wtorek otrzymaliśmy informację, że właściciele nie zgłosili się do weterynarza na kontrolę rany, uznaliśmy to za idealny moment do działania. Wiedzieliśmy też, że właścicielom zależy, żeby suczka odkarmiła młode, gdyż wszystkie szczeniaki miały już potencjalnych nabywców… 🙄 W środę, z samego rana, wyruszyliśmy całą ekipą, złożoną z pięciu inspektorów, kierownika biura i lekarza weterynarii, na ratunek suni i jej maluchom. Zanim przyjechaliśmy na miejsce 🏡, wstąpiliśmy na komendę Policji, z prośbą o otrzymanie asysty – byliśmy pewni, że będzie nam ona w tej sprawie potrzebna. Ostatecznie mieliśmy otrzymać asystę z innej miejscowości. Przygotowani na dłuższe oczekiwanie, zostaliśmy pozytywnie zaskoczeni, kiedy radiowóz pojawił się w przeciągu 3 minut od wezwania 🚔😁 Już w pełnym składzie, udaliśmy się pod wskazany adres. Jakaż była nasza ulga, kiedy powitało nas szczekanie psa. Naszym oczom ukazała się średniej wielkości, czarna suczka, przypięta łańcuchem do wejścia do piwnicy. W oczy rzuciła nam się od razu „zielona szyja”, zabezpieczona przez weterynarza sprayem antyinfekcyjnym, stosowanym na uszkodzenia skóry. Sunia przywitała nas, przyjacielsko machając ogonem. Wyjaśniliśmy mieszkańcom posesji, w jakiej sprawie przyjechaliśmy. Właściciele niestety totalnie nie potrafili zrozumieć, po co się zjawiliśmy 🤷‍♀️. Twierdzili, że pies ma się świetnie, że przecież się nad nim nie znęcają, że go nie biją 🙄 Niestety nasze argumenty, że klepisko w piwnicy nie jest odpowiednim miejscem ani dla psa z taką raną na szyi, ani dla kilkudniowych szczeniaków, do nich nie trafiały. Opis stanu psa, przedstawiony przez weterynarza, pokazywał jednoznacznie, że to nie jednorazowa sytuacja, gdyż na szyi suczki, po wygoleniu, ukazało się mnóstwo starych blizn. Obecność przedstawicieli Policji oraz lekarza weterynarii sprawiła, że koniec końców, właściciele postanowili oddać nam sunię, wraz ze szczeniakami. Towarzyszyło temu czułe pożegnanie 😅 – kazali nam wyp$@& z posesji 😏. Nie takie rzeczy jednak już słyszeliśmy. Nie czas na urażone uczucia💁‍♀️.Niewiele się zastanawiając, zapakowaliśmy sukę z maluchami do auta i pędem do KTOZ Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Krakowie, gdzie mama i jej dzieci, mogły wreszcie odpocząć w godziwych warunkach.

Na koniec chcielibyśmy podziękować Policji z Limanowej za błyskawiczną reakcję i pomoc. Pani Iwonie za nagłośnienie sprawy oraz Marioli z fundacji „Zwierzęta Podhala”, która koordynowała całą akcję zdalnie. ❤️❤️❤️

I na końcu 😉, zwracamy się z prośbą do Was o wsparcie naszych działań, gdyż sunia wraz z dziećmi jest spoza gminy i znajduje się całkowicie na utrzymaniu KTOZ.

Wpłaty można dokonać na konto Bank BNP Paribas 83 2030 0045 1110 0000 0390 3540, z dopiskiem dla suczki z poderżniętym gardłem.numer do wpłat zagranicznych PPABPLPKXXX 83 2030 0045 1110 0000 0390 3540