Z pamiętnika inspektora relacjonują Adam i Marzena.

ZDJĘCIE W NAGŁÓWKU TO ZDJĘCIE POGLĄDOWE!

To nie jest dobry początek tygodnia. Dla nikogo. Pierwszy odebrany telefon w biurze i pierwsza interwencja – przy ulicy Meissnera w Krakowie kot utknął w uchylnym oknie i przerażającym miauczeniem wołał o pomoc. Osobie zgłaszającej udało się co prawda wyciągnąć biedaka z pułapki, udało się podać nieszczęsnemu akrobacie wodę, ale tył kota jest już bezwladny, a kot ledwie dyszy. Jedziemy najszybciej, jak możemy, zaraz i natychmiast. Na miejscu zostajemy doprowadzeni do kota troskliwie przykrytego kocykiem.

Śliczna, delikatna trikolorka…

Nie miała szans. Prawdopodobnie zbyt długo wisiała w oknie, prawdopodobnie już nie było możliwości, żeby jej pomóc. Biedny maluszek już nie cierpi. Uprzedzając ewentualne zarzuty – kot zawisł w oknie budynku, w którym standardowo nie mieszkał, w budynku, w którym nikt się go nie spodziewał, prawdopodobnie zakradl się tam niepostrzeżenie, a potem próbował uciec.

Nam pozostaje tylko podziękować osobie zgłaszającej – za wrażliwość, za pomoc i uczulic po raz kolejny wszystkich – UCHYLNE, NIE ZABEZPIECZONE OKNA DLA KOTÓW SĄ ŚMIERTELNĄ PUŁAPKĄ, a jeśli nawet nie śmiertelną – mogą kosztować zwierzę kalectwo do końca życia.

P. S. Kotka nie była w żaden sposób oznakowana