Z pamiętnika inspektora relacjonują Eryk i Filip

Otrzymaliśmy zgłoszenie dotyczące psa, któremu z oczu płynęła krew. Słysząc takie wieści, czym prędzej udaliśmy się pod wskazany adres, w miejscowości wysoko w górach. Na miejscu zastaliśmy psa z ciężkim zapaleniem oczu. Właścicielka tłumaczyła, że był weterynarz i psa zalecił uśpić.. tak po prostu, bez badań, bez niczego. Pani kategorycznie nie zgodziła się na ten pomysł. Piesek należał do jej zmarłego męża i w związku z tym, był dla niej podwójnie ważny.

Borys okazał się być psem bardzo energicznym, dziesięcioletnim, zadbanym. Do dyspozycji psiak miał bardzo dobry wybieg i ocieploną budę. Posiadał również aktualne szczepienia. Niestety kobieta została sama bez żadnej pomocy. Do innego gabinetu weterynarii musiałaby przebyć12 km. Pani nie posiada auta. Na piechotę z chorym psiakiem nie za bardzo… Trzech sąsiadów z okolicy, którzy wcześniej pomagali, zmarło. Zadzwoniliśmy do tejże przychodni, powiedzieliśmy jak sprawa wygląda… Pani doktor obiecała, że pieska przyjmie od razu. Szybko więc wpakowaliśmy Borysa do auta i w drogę🚙!

W gabinecie okazało się, że psiak miał ciężkie zapalenie rogówek, co doprowadziło do powstania naczynek na tęczowce. Otrzymał doraźną pomoc, jest w trakcie leczenia. Oczywiście został ze swoją Panią.