Z pamiętnika inspektora relacjonują Krzysztof i Adam.

Z pamiętnika inspektora relacjonują Krzysztof i Adam. Zostaliśmy wysłani na zajęcia terenowe, mianowicie na MOP Paszczyna przy autostradzie A4, powód tych zajęć miał 4 łapy i rozmiar raczej z tych małych. Był to pies, którego zauważyli ludzie korzystający z dobrodziejstw postoju. Sami podjęli próbę złapania psiaka, jednak nieudaną. Następnego dnia do akcji wkroczyliśmy my. Po dotarciu na miejsce, zaczęliśmy przeszukiwać okolice i po jakimś czasie, gdy lekkie zwątpienie zaczęło nas dopadać, ujrzeliśmy małego, rudego pieska zwiniętego w kłębuszek na trawie 🐶. Pierwsza myśl, podbieraki. Zaopatrzeni w nie, skradając się pod wiatr, żeby tylko psiak nas nie wyczuł, doszliśmy na jakieś 4 metry, a wtedy zwierzak podniósł głowę i uciekł. Wtedy wiedzieliśmy już, że to nie będzie proste, w takim terenie bieganie za psem, może przynieść więcej szkód niż pożytku, dlatego decyzja była jedna – trzeba przyjechać z klatką łapką. Krótki wywiad środowiskowy wykazał, że piesek zauważony został pierwszy raz jakieś 3 tygodnie temu i tak sobie funkcjonował na parkingu, między samochodami. Obsługa MOP-u podejmowała próby złapania psa, jednak z powodu jego płochliwości -nieskuteczne. Przejdę jednak do sedna, bo niezła historia tu powstaje, a to ma być opis interwencji. Psiakowi zostawiliśmy jedzenie i wodę oraz obietnicę powrotu następnego dnia. Przyrzekliśmy sobie, że jutro psiak już nas nie przechytrzy!W nocy została podjęta jeszcze jedna próba złapania szałaputa. Nasze koleżanki inspektorki akurat wracały tamtędy. Jednak i tym razem próba była nieskuteczna. Wróciliśmy więc my, następnego dnia, zaopatrzeni w odpowiedni sprzęt (czytaj klatkę) oraz wabik w postaci kiełbasy. Psiak wesolutko leżał na trawie prezentując nam to lewy, to prawy bok. Pech chciał, że przechodzący przystankowicze przerwali tę sielankę. Zwierzak postanowił się przenieść w inne miejsce, a my w tym czasie rozłożyliśmy klatkę dodając przynętę do środka. Nie, nie poszło łatwo. Pies zwiedzał cały MOP z przystankami na leżenie i wygibasy w trawie, w dość sporej odległości od klatki. Jednak moc kiełbasy zadziałała💪😄. W momencie gdy nasze serca zaczęły pompować krew z odrobiną zwątpienia, pies zwabiony zapachem, pojawił się przy klatce. Pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem, kiełbasa została pożarta, a pies dalej w najlepsze sobie chodził😅. Poprawiłem mechanizm zatrzaskowy w klatce i dodałem więcej magicznego składnika. Zadziałało, psiak wszedł, zwolnił zatrzask i prask- koniec biegania między autami. Okazało się że to samiec. Przewieźliśmy go do KTOZ Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Krakowie , gdzie dostał imię Mopik. Po odbyciu kwarantanny poleca się do adopcji 🤗.