Z pamiętnika inspektora, relacjonuje Joanna i Filip

Z pamiętnika inspektora, relacjonuje Joanna i Filip.

Otrzymaliśmy zgłoszenie, że w jednej z miejscowości w gminie Przecław, niedaleko Mielca, „od kilku dni błąka się bardzo wychudzony psiak. Próby wyegzekwowania od gminy by zajęła się zwierzęciem, niestety nie przynoszą efektu.”
Ponieważ telefony nie pomagały, osoby zgłaszające napisały pismo do urzędu gminy. Bardzo martwiły się o sunię, która podczas prób jej złapania, bała się nawet do nich podejść. Odpowiedź z urzędu: po pierwsze – skoro te osoby dokarmiają psa, pies przechodzi na ich własność, a po drugie – gmina ma dwa tygodnie na rozpatrzenie ich wniosku o wyłapanie psa. 🙄
Ponieważ los suczki, która z dnia na dzień wyglądała coraz gorzej, zgłaszającym nie był obojętny, postanowili skontaktować się z nami i poprosić o pomoc.

Jak wiecie nie odmawiamy pomocy zwierzętom w potrzebie, nawet jeśli nie znajdują się na terenie naszej gminy.
Na miejscu, naszym oczom ukazała się sunia, wygrzewająca się w słoneczku.
Pani, która się z nami kontaktowała w tej sprawie, już na nas czekała.
Od razu nawiązałam kontakt z sunią. Mała nieśmiało podeszła do mnie, szybko machając ogonkiem.
Jednak jakikolwiek gwałtowny ruch z mojej strony powodował, że malutka wycofywała się ze strachem.
Dało się zauważyć, że bardzo boi się mężczyzn, dlatego poprosiłam Filipa, żeby, póki nie zdobędę jej zaufania, trzymał się z daleka.
Powolutku próbowałam przekonać psinkę, że nie chcę jej skrzywdzić.
W pewnym momencie udało mi się podejść na tyle blisko, żeby założyć jej smyczkę na szyję.
Teraz, kiedy wreszcie znalazła się w naszych rękach, mogliśmy ocenić jak bardzo jest wychudzona.
Sama skóra i kości. 🙄

Ruszyliśmy z powrotem do Krakowa. Mieliśmy nadzieję, że podczas drogi, uda się nam na szybko znaleźć jej jakiś dom – choćby tymczasowy.
Tym bardziej, ze sunia okazała się niezwykle miłą, złaknioną kontaktu z człowiekiem istotką – jak tylko przestawaliśmy ją głaskać, natychmiast zaczepiała nas łapką, prosząc o więcej.
Tym razem to Filip wspiął się na wyżyny główkowania, zarzucając „wędkę” wśród znajomych 😂.
Na wysokości Bochni mniej więcej, dom dla szkieletorka był już prawie nagrany 😉
Umówiliśmy się z potencjalną chętną na zapoznanie.

Kiedy kandydatka na nową właścicielkę przybyła w wyznaczone miejsce, nie mieliśmy wątpliwości, że to będzie miłość od pierwszego wejrzenia.
Od pierwszych chwil, między dziewczynami zaiskrzyło. Decyzja mogła być tylko jedna – sunia jedzie z Panią do jej domu.
Już podczas drogi psina odbyła pierwszą wizytę u weterynarza, gdzie została odrobaczona, a po przyjeździe została wykąpana.
Następnie trafiła prosto na kanapę! Wieczorem już spała w łóżku z nowymi właścicielami.
Ze względu na swoją urzekającą urodę i słodycz, otrzymała imię Tosia.
Liczymy na więcej takich szybkich i udanych adopcji!