Z wizytą u właścicieli psiaka z filmiku

Nie ukrywamy, pojechaliśmy wczoraj do właścicieli psa z filmiku z zamiarem odebrania zwierzęcia (https://www.facebook.com/167663849915789/posts/3498294253519382) .
Wszystko wskazywało na to, że tak trzeba – żeby pies nigdy więcej nie zaznał stresu, który został uwieczniony okiem kamery ku uciesze oprawców zwierzaka.
Nie wiedzieliśmy, kim są jego właściciele, jakie „działa” będziemy musieli uruchomić w celu odbioru psa.
Przygotowaliśmy się jednak na wszystko – mieliśmy ze sobą numer telefonu do dzielnicowego, umówiliśmy się na wieczorną wizytę w lecznicy – żeby dokonać obdukcji psiaka, z naszym prawnikiem omówiliśmy wszystkie kwestie formalne. Po tych przygotowaniach odziani w maseczki i rękawiczki zadzwoniliśmy do drzwi domu właścicieli psa.
Na miejscu była cała rodzina i to całkiem liczna, bo oprócz dwojga dorosłych i ich córki w domu mieszkają również trzy psy – jednym z nich, był znany nam z filmu niewielki terierowaty Kornel o bystrym spojrzonku – do nas podszedł nieco nieufnie, ale trudno dziwić się psu, że zachowuje ostrożność w stosunku do osobników w maskach i w gumowych rękawiczkach na dłoniach. Widać jednak było, że pełne zaufanie ma do swoich ludzi.
Kiedy zaczęliśmy dopytywać o szczegóły sytuacji uwiecznionej na filmiku dowiedzieliśmy się, że bohaterowie znęcający się nad psem to mieszkający w okolicy znajomi córki – nie jakoś szczególnie bliscy, bo nawet nie wiedziała, gdzie dokładnie mieszkają. Ich prawdziwe oblicze dziewczyna miała okazję poznać dopiero przy okazji sytuacji zarejestrowanej na filmie i raczej tej znajomości utrzymywać już nie będzie, zadbają o to również jej rodzice.
Kiedy zaczęliśmy dopytywać o Kornela okazało się, że zwierzak został kiedyś odebrany interwencyjnie, a państwo adoptowali go z fundacji, która psa uratowała. Drugi mieszkający tam pies – adoptowany od zaprzyjaźnionej fundacji z Wieliczki – wymaga systematycznej pracy i jego opiekunowie pracują z nim pod okiem behawiorysty.
Wszystko wskazywało na to, że w tym domu zwierzęta są pełnoprawnymi członkami rodziny i że nikt ich tutaj nie zaniedbuje.
Może jednak mimo wszystko należałoby psa przebadać…? Zapytaliśmy opiekunów, czy byli z psem u lekarza. Byli! Mało tego – sporządzona została obdukcja – badający lekarz weterynarii nie stwierdził u Kornela żadnych obrażeń ani natury fizycznej ani behawioralnej.
Poprosiliśmy jeszcze o możliwość sfotografowania psa – Kornel, przywołany przez panią wdzięcznie pozował na jej kolanach.
Po tym wszystkim wiedzieliśmy jedno – odebranie psa z domu, w którym się go kocha i w którym się o niego dba z powodu pojedynczego incydentu, za który odpowiedzialni są tylko i wyłącznie jego sprawcy – byłoby dla psa potworną krzywdą, kto wie, czy nie większą niż ta, która została udokumentowana na filmiku.
Oczywiście – nie odpuścimy ludziom, którzy w tak chory sposób „bawili się” psem; oczywiście – za pośrednictwem naszej Pani Mecenas będziemy walczyli o to, żeby otrzymali adekwatną karę i żeby rozgłos z jej powodu był równie szeroki jak ten, którego spodziewali się publikując film w internecie. Kara ma być nie tylko zadośćuczynieniem za krzywdę zwierzęcia (choć doskonale wiemy, że jemu tego doświadczenia już nie wymażemy z pamięci), kara ma być także ostrzeżeniem dla innych marzących o tego typu sławie. Ostrzeżeniem, że nie pozwolimy na takie traktowanie zwierząt – ani my, ani inne organizacje prozwierzęce w Polsce.