Wygrała starcie z TIRem. Przegrywa walkę o dom…

Zuzia. Suczka o niesamowitej woli życia. Pies, który przeszedł tak wiele, a teraz szuka domu i nie może go znaleźć. Ale zacznijmy od początku.
We wtorek, 26 września bieżącego, roku zostaliśmy oznaczeni pod postem, w którym można było przeczytać o potrąconej przez tira suni, która od piątku (!!!) nadal pozostaje na miejscu wypadku, nie mogąc się ruszyć.
Zdarzenie miało miejsce przy autostradzie koło Miechowa, więc niemożliwym jest żeby nikt z osób przejeżdżających nie zauważył pieska na poboczu. Tym bardziej, że na tym odcinku drogi prowadzone były prace remontowe.
Jednak sunia, nieprawdopodobnie cierpiąc, na pomoc czekała aż 4 dni! My o całej sprawie dowiedzieliśmy się właśnie 4 dni później. Szczerze mówiąc, w pierwszej chwili zaniemówiliśmy…
Pies od piątku czekał na pomoc i nikt się nie zainteresował jego losem.

Dopiero zareagowała jedna z osób, która zobaczyła post na Facebooku i po przeczytaniu posta od razu wsiadła w samochód i pojechała szukać psa. Do niej dołączyła jej koleżanka. Tu chcemy ogromnie Paniom podziękować. Gdyby nie one, sunia być może już by nie żyła. Również my, jak tylko zobaczyliśmy post, zaczęliśmy działać.
Musieliśmy natychmiast jechać po psiaka i walczyć o jego zdrowie, być może nawet życie. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że po tak ciężkim wypadku, sunia może nie doczekać naszego przyjazdu.
Ale udało się. Dzięki determinacji obu Pań, psiak trafił pod naszą opiekę – sunia otrzymała imię Zuzia.
Sunię od razu zawieźliśmy do lecznicy weterynaryjnej. Jak można było się spodziewać, jej stan był zły. Okazało się, że ma zmumifikowane ciało w macicy – najprawdopodobniej płód i ogromne guzy na listwie mlecznej. Może mieć również przerzuty. I oczywiście strzaskany kręgosłup…
Zuzia przeszła bardzo długą drogę. Operacja odbarczenia kręgosłupa, usunięcie zmumifikowanego płodu, usunięcie dużego guza na listwie mlecznej, borykała się z zapaleniem pęcherza. Od ponad dwóch miesięcy jest rehabilitowana i zrobiła olbrzymie postępy. Wręcz zaskoczyła wszystkich. Otóż Zuzia stanęła na łapki i chodzi samodzielnie. Mało tego, również sama oddaje mocz i potrafi zasygnalizować, że ta potrzeba się zbliża.
Rozpoczęliśmy więc poszukiwania domu dla suni i byliśmy pewni, że nie będzie ciężko go znaleźć. Historia Zuzi poruszyła wiele osób, post był szeroko komentowany i udostępniany.
Ale chętnych ją przygarnąć brak. Pomimo tego, że deklarowaliśmy pokrycie wszystkich kosztów związanych z leczeniem i dalszą rehabilitacją, nikt nie zaoferował jej domu lub chociaż opieki tymczasowej. Jedna z pań pracujących w leczniczy zabrała Zuzię do siebie na weekend żeby sprawdzić jak się będzie zachowywać w domu i czy nie będzie problemu z psem rezydentem.
Niestety okazało się, że Zuzia nie lubi innych psów. A konkretnie to jest o nie zazdrosna. Na spacerach nie ma żadnych problemów. Jeśli jakiś psiak do niej podejdzie, ona się z nim przywita, obwącha i pójdzie dalej. Ale w domu broni wszystkiego co uważa za swoje, w tym i człowieka.
Jest to oczywiście do przepracowania ale wymaga czasu i odpowiedniego podejścia, opiekuna, który ma doświadczenie z pracą nad pieskami zasobowymi. W tym również będziemy pomagać jej przyszłemu opiekunowi i zapewnimy wsparcie behawiorysty.

Czas naglił, a Zuzia nadal nie mogła znaleźć opieki. Okazało się, że niezwykle ciężko jest znaleźć dom dla psiaka, który wymaga rehabilitacji i nie jest przyzwyczajony do psiego towarzystwa.
I to pomimo naszych naszych zapewnień, że koszt dalszej rehabilitacji, leczenia oraz leków, będziemy pokrywać. Najwidoczniej największą przeszkodą jest niechęć suni do innych piesków i fakt, że nie może wchodzić i schodzić po schodach. Trzeba ją znosić i wnosić, a nie każdy jest w stanie robić to kilka razy dziennie. Najlepszym rozwiązaniem byłby dom z ogrodem lub blok z windą.
I tak mijały dni i tygodnie, a Zuzia nadal nie miała swojego domu.
Aż wreszcie nadszedł TEN dzień. Otrzymaliśmy wiadomość, na którą tak długo czekaliśmy.
Zuzia miała zapewnioną opiekę tymczasową w domu bez innych zwierząt. Jednak od samego początku było wiadome, że jest to rozwiązane tylko chwilowe. Państwo mogą się nią opiekować jedynie do końca roku i nadal trzeba szukać dla niej domu.
Więc zrobiliśmy kolejnego posta na naszym Facebooku. Tym razem mogliśmy pokazać Zuzię w warunkach domowych, a nie w lecznicy. Dostaliśmy piękne zdjęcia zadowolonej suni na legowisku, które uwielbia. Jest również pieskiem kanapowym. Tymczasowi opiekunowie powiedzieli nam, że Zuzia bardzo lubi spędzać czas na wylegiwaniu się razem z nimi na kanapie gdzie z ogromną przyjemnością poddaje się głaskaniu.
Na rehabilitacje jeżdżą dwa razy w tygodniu i wykonują ćwiczenia w domu. Wszystko to nie jest ani czasochłonne ani skomplikowane. Sama rehabilitacja trwa 30 minut, a ćwiczenia w domu 15.
Zuzia z każdym dniem otwiera się coraz bardziej. Od początku była miła i grzeczna, a teraz zaczyna pokazywać swoją radosną stronę. Na spacery uwielbia wychodzić i trzeba ją wręcz troszkę hamować. Ona chciałaby już biegać, a jeszcze za wcześnie na takie szaleństwo. Dopomina się o drapanie po brzuszku i radośnie go wystawia w oczekiwaniu na tą pieszczotę. W kręgu jej zainteresowań znalazła się ostatnio piłka. Sunia odkrywa jak się nią bawić i często sama tą zabawę inicjuje.

Niestety dalej nic. Cisza. Brak zainteresowania…
Zwracamy się do Was z prośbą o dom dla Zuzi wojowniczki. Przeszła już tak wiele i wygrała tą najważniejszą walkę – walkę o życie. Teraz przegrywa walkę o dom.
Zapewniamy Was, że nowy opiekun suni będzie mógł liczyć na nasze wsparcie tak długo jak długo tego będzie potrzebował.
Szukamy dla niej spokojnego domu, w którym będzie mogła spędzić szczęśliwie resztę swojego życia. Zuzia została oceniona na około 6-7 lat i ma przed sobą jeszcze kilka dobrych lat życia.
Wcześniej najwyraźniej nikt nie dbał o jej zdrowie i bezpieczeństwo. Nie wiemy czy komuś uciekła czy ktoś pozbył się jej zostawiając przy drodze, co zakończyło się dla niej potrąceniem przez tira.
Wiemy, że nikt Zuzi nie szukał i bardzo możliwe, że było to celowe porzucenie. Ale tego chyba już się nigdy nie dowiemy.

Jeśli kogoś poruszyła jej historia i ma w swoim domu i sercu miejsce dla Zuzi to bardzo prosimy o kontakt. W jej sprawie można dzwonić pod nr telefonu 12 421 26 85 w godzinach pracy naszego biura lub napisać wiadomość e-mail: ktoz@ktoz.krakow.pl.