Z cyklu „Z pamiętnika inspektora”. …. Dziś napiszę Wam o „leśnym kidnapingu”. Nie będzie to opowieść jak z filmu Disneya, choć nasz podopieczny wygląda jak ten z bajki i dostał właśnie takie imię…. Gdzieś na końcu, niewiadomo czego, dość daleko od miasta mieszka jedna z naszych inspektorek – można powiedzieć, że ” wiejska z niej baba”😉. Pecha ma strasznego, bo co rusz matkuje jakiemuś zwierzęciu. A to wiewiórki, które ktoś przyniósł do biura, a to maleńki dzik, który miał wypadek, nie licząc różnorodnych ptaków… Wracając do sedna. Gdzieś, ktoś znalazł sarenkę – nie bójmy się użyć stwierdzenia, że ukradł ją matce! Trzymał ją w domu przez dzień, ale koźle jeść za bardzo nie chciało, więc postanowił oddać ją komuś. Młody trafił w ręce osób, które chciały pomóc, ale nie wiedziały jak. I tu ktoś zadzwonił do naszej inspektor: „mam maleńką sarenkę, jeść nie chce drugi dzień, zjadła trochę mleka z kartonu, ale nie chce więcej….” Najpierw nasza inspektor „zagotowała”… Można powiedzieć, że puściły jej nerwy 🙄, powiedziała znajomemu co o nim myśli… „tyle piszą, mówią, tłumaczą, że kiedy znajdziemy młode dzikie zwierzę, nie zabieramy go z lasu. Matka na pewno gdzieś krąży, jeśli nie jesteśmy pewni, zostawmy i obserwujmy z ukrycia co dalej się stanie z maluchem, ale NIGDY NIE ZABIERAJMY DZIKICH ZWIERZĄT Z LASU. Niestety nadal jak grochem o ścianę”…. No ale cóż zrobić, trzeba ratować maluszka …. I tak pojawił się on Bambi – ledwo stojący, na krzywych, chwiejnych nóżkach z nakrapianym futerkiem i z oczami pytającymi: „gdzie moja mamusia?”. Młody miał biegunkę niestety nigdy nie wiąże się to z niczym dobrym. Został poruszony lekarz weterynarii, który czekał w pogotowiu. I tak zaczęła się nierówna walka : jedzenie co 2 h, masowanie brzucha, walka z butelką… I tak na okrągło, doliczając nocne pobudki inepektorki. Na szczęście mały się rozkarmił i teraz co dwie godziny domaga się butli, do której się pięknie przysysa. Z wypróżnianiem też już nie ma problemu.💪🏻 Jednak czy było warto kraść dziecko, które w jednej sekundzie zostało sierotą, i które to nierozważne zachowanie mogło przypłacić życiem? Ja walczę nadal, moje nieprzespane noce dopiero się zaczęły… Wy trzymajcie za Bambiego kciuki i dorzućcie grosik na jego utrzymanie 😉😊🦌
Z cyklu "Z pamiętnika inspektora". …. Dziś napiszę Wam o "leśnym kidnapingu". Nie będzie to opowieść jak z filmu Disneya, choć nasz podopieczny wygląda jak ten z bajki i dostał właśnie takie imię….Gdzieś na końcu, niewiadomo czego, dość daleko od miasta mieszka jedna z naszych inspektorek – można powiedzieć, że " wiejska z niej baba"😉. Pecha ma strasznego, bo co rusz matkuje jakiemuś zwierzęciu. A to wiewiórki, które ktoś przyniósł do biura, a to maleńki dzik, który miał wypadek, nie licząc różnorodnych ptaków… Wracając do sedna. Gdzieś, ktoś znalazł sarenkę – nie bójmy się użyć stwierdzenia, że ukradł ją matce! Trzymał ją w domu przez dzień, ale koźle jeść za bardzo nie chciało, więc postanowił oddać ją komuś. Młody trafił w ręce osób, które chciały pomóc, ale nie wiedziały jak. I tu ktoś zadzwonił do naszej inspektor: "mam maleńką sarenkę, jeść nie chce drugi dzień, zjadła trochę mleka z kartonu, ale nie chce więcej…." Najpierw nasza inspektor "zagotowała"… Można powiedzieć, że puściły jej nerwy 🙄, powiedziała znajomemu co o nim myśli… "tyle piszą, mówią, tłumaczą, że kiedy znajdziemy młode dzikie zwierzę, nie zabieramy go z lasu. Matka na pewno gdzieś krąży, jeśli nie jesteśmy pewni, zostawmy i obserwujmy z ukrycia co dalej się stanie z maluchem, ale NIGDY NIE ZABIERAJMY DZIKICH ZWIERZĄT Z LASU. Niestety nadal jak grochem o ścianę"….No ale cóż zrobić, trzeba ratować maluszka ….I tak pojawił się on Bambi – ledwo stojący, na krzywych, chwiejnych nóżkach z nakrapianym futerkiem i z oczami pytającymi: "gdzie moja mamusia?". Młody miał biegunkę niestety nigdy nie wiąże się to z niczym dobrym. Został poruszony lekarz weterynarii, który czekał w pogotowiu.I tak zaczęła się nierówna walka : jedzenie co 2 h, masowanie brzucha, walka z butelką… I tak na okrągło, doliczając nocne pobudki inepektorki. Na szczęście mały się rozkarmił i teraz co dwie godziny domaga się butli, do której się pięknie przysysa. Z wypróżnianiem też już nie ma problemu.💪🏻 Jednak czy było warto kraść dziecko, które w jednej sekundzie zostało sierotą, i które to nierozważne zachowanie mogło przypłacić życiem?Ja walczę nadal, moje nieprzespane noce dopiero się zaczęły… Wy trzymajcie za Bambiego kciuki i dorzućcie grosik na jego utrzymanie 😉😊🦌