Z pamiętnika inspektora

Posiadanie psa nie jest obowiązkiem, a raczej powinno być przywilejem. Dlatego często zastanawiamy się, po co niektórzy sprowadzają zwierzęta pod swój dach, jeśli nie są w stanie, lub nie zamierzają się nimi odpowiednio zająć🤔.

Z cyklu „Z pamiętnika inspektora” relacjonują inspektor Beata i Joanna. Do biura KTOZ wpłynęło zgłoszenie o psie w kojcu bez budy, nigdy nie wypuszczanym. Już z drogi można było dostrzec owczarka w kojcu, bez dodatkowego schronienia. Kojec był usytuowany na otwartej przestrzeni i w żaden sposób nie był osłonięty od wiatru. 😢 Oprócz wielkiej starej kości i licznych zwapnionych odchodów, pustego garnka, w kojcu nie było żadnego legowiska ani tym bardziej budy. W głębi podwórka poniżej domu, koło stodoły, inspektorzy zauważyli również małego kundelka uwiązanego przy budzie na bardzo krótkim, około 40-to centymetrowym łańcuchu. Z daleka widać było, że łańcuch jest mocno poskręcany. Żaden z psów nie miał dostępu do wody, ani jedzenia 😒. Niestety ich właścicielki nie było w domu, jednak po rozmowie z sąsiadami, dowiedzieliśmy się, że nieopodal mieszka matka właścicielki posesji. Postanowiliśmy tam podjechać i trochę popytać 🧐 . Rozmowa nie okazała się specjalnie owocna, więc postanowiłyśmy poprosić Policję o asystę, żeby móc wejść na posesję i z bliska wybadać sytuację psiaków. O wsparcie zwrociłyśmy się również do kolegów inspektorów ☎️☎️☎️. W międzyczasie udało nam się dodzwonić do właścicielki zwierząt, która nie przejęła się tym, że chcemy odebrać interwencyjnie zwierzęta, a wręcz odnieśliśmy wrażenie, że jest jej to na rękę. Najpierw dojechało do nas wsparcie z Krakowa w postaci dwóch inspektorów, a kilkadziesiąt minut później pojawił się patrol Policji 🚔. Bardzo sympatyczni Panowie z pobliskiego komisariatu, szybko podjęli działanie.

Najpierw pojechali po matkę właścicielki zwierząt, a następnie wraz z nami, weszli na posesję. Brud panujący w kojcu zaskoczył nawet nas (choć wiele już widzieliśmy 😐). Ogromna ilość odchodów świadczyła o tym, że jeśli zamieszkujący go psiak go opuszcza, to na pewno wyjątkowo sporadycznie…Owczarek przez kraty wyglądał na bardzo agresywnego, jednak kiedy poczuł jedzenie, natychmiast bardzo spotulniał. Przestaliśmy go interesować, liczyło się tylko jedzenie. Przy próbie „wygrzebania” resztek konserwy, pies wyrwał przez kraty inspektorce puszkę i zaczął ją wylizywać.W następnej kolejności podeszliśmy do psiaka przypiętego do budy łańcuchem. Tu również panował brud. I tu również nie było ani śladu jedzenia, ani wody 😒. Za to zwapniałych odchodów i resztek kości było wokół aż w nadmiarze… Co jednak najbardziej rzucało się w oczyn to brak świeżych odchodów. Wnioski nasuwały się dwa: 1. Albo psiaki dawno nie jadły więc nie miały czym się wypróżniać, albo…2. Zjadały z głodu własne odchody… 🙄 Drugi psiak, ok 5-6 kilogramowy, przykuty był do budy grubym łańcuchem, który splątany był tak bardzo, że psiak ledwo był w stanie się poruszać. Przy próbie podania jedzenia, zauważyliśmy, że połykanie, sprawia psu dużą trudność. To wzbudziło nasze podejrzenie. Przy bliższym przyjrzeniu się szyi uwięzionego biedaka, odkryliśmy głęboką, krwawą ranę. Najgorsza była ta od spodu, gdzie łańcuch już sporo wrósł w skórę. Dodatkowo wszystkie zęby malucha były starte prawie do wysokości dziąseł, co mogło świadczyć albo o tym, że psiak dostawał tylko kości do jedzenia, albo wciąż gryzł łańcuch, na którym był uwieziony. Nie było na co czekać – trzeba było jak najszybciej uwolnić zwierzę. Postanowiliśmy zabrać psa z całym łańcuchem, a oddzielenie go od ciała zostawić weterynarzowi. Ponieważ łańcuch dość mocno przytwierdzony był do budy, jedyną opcją było odrąbanie go siekierą. Pan Policjant bardzo zaangażowany w całą akcję, własnoręcznie odciął łańcuch od budy. Bardzo wychudzonego psiaka wraz z obciążeniem, przenieśliśmy do samochodu. Mieliśmy spore podejrzenia, że łańcuch będzie ważył tyle samo co ten biedny wychudzony psiak. Przyszedł czas na uwolnienie z kojca psa w typie owczarka. Psiak, który przez kraty wydawał się bardzo agresywny, po otwarciu bramki jego dotychczasowego więzienia, zamienił się w przerażone zwierzę. Nie było żadnego problemu z zapakowaniem go do naszego auta. W KTOZ Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Krakowie , psiakami od razu zajęli się lekarze.Oczywiście inspektorzy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami składają zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć ani usprawiedliwić właściciela, który nie ma na tyle empatii, żeby zapewnić psu chociaż minimum opieki. Łańcuch, który wrastał w szyję mniejszego psiaka, musiał wrastać w nią kilka tygodni jak nie miesięcy. Zważyliśmy go – 1,30 kg 😳. Psiak, który musiał go dźwigać – 6 kg🤦‍♀️. Nie potrafimy zrozumieć, jak można traktować w ten sposób żyjące istoty. Wierzymy, że teraz zacznie się dla nich nowe, lepsze życie. Ogromnie dziękujemy Panom Policjantom z komisariatu w Charsznicy, którzy z ogromnym zaangażowaniem włączyli się w ratunek dla pokrzywdzonych zwierzaków 😍💪❤.