Z pamiętnika inspektora KTOZ

Z pamiętnika inspektora relacjonują Joanna i Filip.

Do biura Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, wpłynęło zgłoszenie dotyczące porzuconych na działce kotów. Kilka dni temu, ktoś wyrzucił w kartonie kocięta wraz z matką.
Według osoby zgłaszającej kocięta nie wyglądają za dobrze…
Jeszcze tego samego dnia udaliśmy się na miejsce, gdyż wiedzieliśmy, że w przypadku takich maluchów każdy dzień zwłoki może stanowić zagrożenie dla ich życia.
Szybko odnaleźliśmy miejsce wskazane przez zgłaszającą.
Kotki w liczbie 5 sztuk nadal kłębiły się w kartonie, który stanowił dla nich jedyne schronienie.
Już na pierwszy rzut oka widać było, że maluchy są w kiepskim stanie.
Ewidentnie urodzone w domu, gdyż nie bały się człowieka i pewnie jak zaczęły się problemy zdrowotne, ktoś postanowił się ich pozbyć.
Potwornie odwodnione, najprawdopodobniej z powodu biegunki, która męczy je zapewne już od dłuższego czasu, o czym świadczą napuchnięte i odparzone odbyty.
Kiedy zaczęliśmy interesować się maluchami z pobliskich krzaków nieśmiało wyglądnęła mamusia.
Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że to jest ich matka, bo wyglądała na cztero – pięciomiesięczną podrostkę.
Jednak z powodu tego, że jej stan również wskazywał na zaniedbanie (wystające kości miedniczne i duże wychudzenie), postanowiliśmy ją również zabezpieczyć.
Kiedy umieściliśmy ją w transporterze wraz z maluchami, te od razu podpełzły do niej i zaczęły ją ssać.
Okazało się, że ta biedna, maleńka, wychudzona kicia, która sama jeszcze jest dzieckiem, jest ich mamą.

Maluchy wraz z matką zostały zawiezione do KTOZ Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Krakowie, gdzie mamy nadzieję dojdą do siebie.
Mamy jednak świadomość, że biegunka u takich małych kotów, często nie kończy się dla nich zbyt dobrze, więc rokowania są bardzo ostrożne.
Dlatego apelujemy do wszystkich, którzy mają koty i zastanawiają się jeszcze nad ich sterylizacją. Właśnie przez takie niepodjęte w odpowiednim czasie decyzje, cierpią zwierzęta.
Gdyby ktoś w odpowiednim czasie wysterylizował kotkę, nie byłoby niechcianego miotu, który później porzucony wylądował na działkach.