Z pamiętnika inspektora relacjonują Eryk, Filip oraz Adam.

Dostaliśmy zgłoszenie dotyczące przykrytych ręcznikiem zwłok psa, leżących od niedzieli w boksie. Pierwszy na miejscu pojawił się Adam, który wezwał patrol Policji. Gdy wraz z Policją trafiliśmy pod wskazany adres, zwłoki były już przeniesione z zamiarem zakopania ich w ogródku, co jest niedozwolone. Dodam że gmina, 30 grudnia – na prośbę KTOZ – zabezpieczyła z tej samej posesji kilka psów i przewiozła do schroniska, z którym ma podpisana umowę. Wykonaliśmy więc szybki telefon do urzędu gminy.

Pracownik przyznał, iż od grudnia nie założył właścicielce sprawy o złe traktowanie zwierząt, tłumacząc, że dał jej szanse aby zaczęła lepiej o nie dbać. Dodał także, że nie została do tej pory zrobiona obdukcja psów zabranych w grudniu. Oczywiście zrobienie jej teraz, po tylu miesiącach, to już musztarda po obiedzie…. Co do zwłok psa – właścicielka twierdziła, że od czwartku pies się źle czuł, zmarł w niedzielę w godzinach południowych. Podejrzewała, że psa ktoś otruł…

W tym czasie nie pojechała z nim jednak do weterynarza. Pozwoliła psu konać w męczarniach. Dodam, że w książeczce zdrowia nie znaleźliśmy informacji o podstawowych szczepieniach na choroby zakaźne. Na pytanie skąd mieli psa, dowiedzieliśmy się, że mąż właścicielki wygrał w zdrapce pieniądze – udali się więc do pseudohodowli. Do jakiej? Tego niestety nie pamiętają… Ponadto pani twierdziła, że dzwoniła do gminy z pytaniem, co zrobić z martwym zwierzęciem – podobno usłyszała, że ma sobie radzić sama.

Policja wezwała na miejsce techników, którzy przeprowadzili oględziny. Na miejsce została również wezwana firma do zabezpieczenia zwłok psa – przewiezione zostały do zakładu medycyny sądowej, w celu przeprowadzenia sekcji zwłok i ustalenia przyczyny śmierci.

Sprawa jest w toku – KTOZ występuje w niej jako strona pokrzywdzona.