Z pamiętnika inspektora relacjonują Joanna i Eryk.

Z pamiętnika inspektora relacjonują Joanna i Eryk.
Do biura Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami wpłynęło zgłoszenie dotyczące prawdopodobnego znęcania się nad zwierzętami na jednym z osiedli w Nowej Hucie.
Blok ten znajduje się tuż przy Komisariacie Policji i jest nam wszystkim inspektorom dobrze znany z wielokrotnych interwencji, które w nim podejmowaliśmy.
Wraz z Erykiem udaliśmy się pod wskazany adres.
Kiedy zadzwoniliśmy do drzwi, z wnętrza dobiegło nas szczekanie psów, a w pewnym momencie usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk uderzenia lub kopnięcia psa wraz ze słowami – „zamknij się”.
Drzwi otworzyła nam drobna kobieta. Poinformowaliśmy ją, w jakim celu przyszliśmy.
Pani oczywiście wyparła się tego, że znęca się nad psem, mimo tego, że osoba zgłaszająca, podczas rozmowy zapewniała nas, że była świadkiem tego, że pies kilkakrotnie został uderzony.
Ponieważ my sami zza zamkniętych drzwi słyszeliśmy odgłosy uderzenia wiedzieliśmy, że nie należy wierzyć słowom kobiety.
Stojąc w przedpokoju udało nam się dostrzec, że w mieszkaniu znajdują się jeszcze dwa inne psy i kot.
Oprócz kobiety, w mieszkaniu było jeszcze trzech lub czterech mężczyzn, dość bojowo nastawionych.
Pies, którego dotyczyła interwencja wyglądał dosłownie jak wąż na czterech łapach.
Rzadko kiedy trafiają nam się takie chudzielce. (Podczas przyjęcia w schronisku okazało się, że jego tułów w najgrubszym miejscu jest chudszy niż ręka wcale nie bardzo dużego faceta).
Kobieta usiłowała nam wmówić, że ten pies znajduje po ich opieką od niedawna i już takiego go wzięli.
Niestety za każdym razem podawali inny czas, od kiedy pies przebywa u nich w domu.
Najpierw była mowa, że od października zeszłego roku, później, że od marca tego roku.
Tak czy siak wiedzieliśmy, że nie wyjdziemy bez tego psa.
Osoby przebywające w mieszkaniu na wieść, że mamy zamiar odebrać im psa, zareagowali mocną agresją słowną, więc postanowiliśmy udać się na komisariat znajdujący nieopodal, w celu poproszenia o asystę.
Po około 15 minutach dotarł do nas patrol Policji, z którym wróciliśmy do mieszkania.
Już na samym początku funkcjonariusze oznajmili nam, że ta rodzina jest im dobrze znana z licznych interwencji.
W obecności Policjantów, poprosiliśmy panią o okazanie szczepień wszystkich psów znajdujących się pod jej opieką. Okazało się, że tylko ten wychudzony psiak je posiadał, a to tylko dlatego, że został zaszczepiony u poprzedniego właściciela. Dwa pozostałe psy nie posiadały aktualnych szczepień, zawnioskowaliśmy więc do Policjantów o ukaranie właścicieli mandatem.
Spisaliśmy zobowiązanie na zaszczepienie pozostałych dwóch psów. Ponieważ wyglądały dobrze, nie było podstaw do ich odbioru, natomiast będziemy monitorować ich stan.
Uszaty chudzielec pojechał z nami do KTOZ Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Krakowie, gdzie będzie czekał na nowy, lepszy dom, który zaopiekuje się nim tak jak członkiem rodziny.
Ponieważ właścicielka zrzekła się do niego praw, po zakończeniu kwarantanny będzie mógł opuścić schronisko.