Z pamiętnika inspektora relacjonują Marzena i Eryk

Dzisiejsza sytuacja pokazała, że czasem przez zwykły przypadek można uratować życie…

Nasi inspektorzy jadąc na interwencję, pomylili adresy.
Wyjazd poza Kraków więc zdarza się pomylić i np skręcić w nieodpowiednią uliczkę.
I tylko dlatego, że inspektorzy nie znając terenu źle skręcili, natrafili na opuszczoną posesję gdzie przy starej, dziurawej, walącej się szopie, na łańcuchu tkwił zmarznięty pies.
Przy – 11°C (!!!) zwierzę nie miało zapewnionego żadnego schronienia, tym bardziej adekwatnego do warunków atmosferycznych.
W starej szopie, jak i stojącej obok budzie, która trzymała się na przysłowiowe „słowo honoru”, panowały warunki równe tym na zewnątrz. Nie było garnka z wodą, nie było miski z jedzeniem. Jedynie pokryty śniegiem koc, na którym tkwił zwinięty w kulkę pies.
Sprowokowany do wstania zachwiał się i natychmiast opadł na swoje „luksusowe posłanie”.
Było jasne, że w tych warunkach czekać dłużej nie może. Wzięty na ręce został zaniesiony do samochodu ponieważ na własnych łapach nie był w stanie pokonać tej niewielkiej odległości.
Na miejsce została wezwana Policja. Złożymy również zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Piesek dostał na imię Alf.
Tym razem zdążyliśmy.
Zupełnie przypadkowo.