Z pamiętnika inspektora relacjonują Monika i Eryk

Niestety nie każda interwencja może zakończyć się szczęśliwie. Należy jednak znaleźć otuchę, że mogliśmy ulżyć psiakowi w jego ostatniej drodze.
Dostaliśmy zgłoszenie, że w jednej z podkrakowskich wsi, około godziny drogi od Krakowa, Pani na środku drogi znalazła zwiniętego w kłębek starszego psa – najprawdopodobniej potrąconego. Przeniosła biedaka na najbliższy przystanek, okryła kocem i nakarmiła. Następnie wysłała zgłoszenie do naszego biura. Pieska zabezpieczyła mama owej kobiety i tam czekał na nasz przyjazd. Monika i Eryk potraktowali sprawę priorytetowo i migiem pojechali pod wskazany adres. Piesek faktycznie wyglądał bardzo źle, więc od razu został przewieziony do jednej z krakowskich lecznic. Na miejscu został poddany szczegółowym badaniom. Niestety. Okazało się, że nic nie wskazuje na potrącenie przez samochód. Jego bardzo zły stan wynikał z mocno zaawansowanego nowotworu i licznych przerzutów, rozsianych w całym ciele. Śledziona cała w guzach, ogromny guz na wątrobie, guz mięśniówki jelita, nadnercza, nerki zatarte z cystami… Lekarze musieli podjąć decyzję o eutanazji, jego stan był agonalny. Jest nam bardzo przykro. Ale chociaż tyle, że psiak nie umierał sam na drodze, że ktoś jednak wykazał się empatią i zainteresował jego losem. Nie bądźmy obojętni na to, co dzieje się wokół. Nie wychodźmy z założenia „że na pewno ktoś zareaguje, na pewno ktoś gdzieś to zgłosi, na pewno ktoś inny się tym zajmie”. Być może to właśnie my musimy być TYMI ludźmi.