Z pamiętnika inspektora relacjonuje Filip.

Dzisiaj o tym, jak pies został inspektorem 😄. Powrót po pracy do domu, parkuję samochód, wysiadam wraz z dzisiejszą partnerką w pracy o imieniu Pchełka🐶. Czworonożna istotka biegnie na stronę, nim uda się na zasłużony odpoczynek. Ja zaś wracam do auta po zapomniane telefony i akcesoria – wszak zmęczenie oraz przeziębienie robią swoje 😮‍💨😂😅. Zbierając manele z wozu, słyszę z tyłu auta pisko-szczekanie. Ku mojemu zdziwieniu widzę, że Pchełka znalazła gniazdo, które spadło najprawdopodobniej z rosnącej obok choinki. Szybki telefon do tych, którzy wiedzą więcej o latających stworkach. Nagroda dla kudłatej inspektorki za czujność i zaalarmowanie mniej kudłatego kolegi, a następnie czym prędzej po drabinę, żeby maluchy (jeszcze ślepe i łyse), odstawić bliżej miejsca z którego spadły, aby rodzice mogli je odnaleźć . Będą pod obserwacją. Jeśli rodzice ich nie znajdą, zabierzemy je w bezpieczne miejsce do rodziców zastępczych.😉😁😋

I tu zagadka – czy wiecie czyje to pisklęta ? 🥳😛